Kilka uwag. Po pierwsze, Halta Carta to przystanek kolejowy w miejscowości, do której zeszliśmy prosto z gór. Nie ma tam stacji kolejowej z kasą. Bilet kupuje się u konduktora. Podobnie jak w przypadku ukraińskich autobusów, można go nabyć taniej, pytając się "Ile będzie kosztował przejazd bez biletu?" :) Wtedy konduktor policzy nam o połowę taniej, ale pieniądze zatrzyma dla siebie. Taki zabieg raczej uda się nam tylko w pociągach typu personal.
Po drugie, w Suczawie z dworca kolejowego do autobusowego zabierze nas autobus nr 2. Nie pamiętam, ile to przystanków. Najlepiej prosić o wskazówki miejscowych. Po przyjeździe na dworzec okazało się, że jedyny autobus do Czerniowców odchodzi o 13:00. Jak dla nas za późno. Na szczęście udało się dowiedzieć o inne środki transportu. Spod bazaru obok dworca, którego zdjęcie znajduje się poniżej, do Czerniowców zabrał nas ukraiński przemytnik:)
Po trzecie, dojazd do Lwowa autobusem to nie był najlepszy pomysł. W tym samym czasie dotarlibyśmy pociągiem (np. tym o 15:19) taniej i na pewno w bardziej wygodnych warunkach. Po czwarte, ze Lwowa do Lublina można dostać się dwoma autobusami. Pierwszy odchodzi o 08:00 a drugi o 15:00.
Nie licząc noclegu w Sybinie, podróż powrotna też zajęła nam dwa dni. Niestety pierwsza noc przypadła na podróż pociągiem z Braszowa do Suczawy. Dopiero drugą noc spędziliśmy na prywatnej kwaterze we Lwowie.